Proces wyboru koloru farby do naszego mieszkania trwał długo. Jak zwykle musiałam rozważyć milion opcji i wybrać taką, która mnie zadowoli w 200%. Perfekcjonizm to cecha, którą ponoć przejawiam... Wg mnie zależy w jakiej dziedzinie ale mniejsza z tym. Czasem bywa to zgubne. Bieganie z próbnikiem paneli do ikei żeby stół pasował...odcień drewna na parapety żeby nie był zbyt żółty, odcień bieli taki a nie inny, okleina na drzwiach taka a nie inna, szary idealny...dla niektórych brzmi to dziwnie, ale dla mnie to czasem punkt honoru. Biedni stolarze 2 razy wymieniali dno wiszącej szafki w kuchni bo dostrzegłam inny odcień bieli... no cóż, przecież zamówiłam meble w jednym kolorze, prawda?;)
Wracając do farb to zdecydowałam się na szary kolor ścian w pokoju dziennym (z kuchnią) i w sypialni. Pozostałe pomieszczenia wraz z przedpokojem pozostały białe. Szary kolor ścian to też temat w tamtym czasie obsesyjny. Biegałam po sklepach szukając farby, która nie byłaby zbyt chłodna, zbyt niebieska, nie za blada, nie za ciemna, matowa, pasująca do...paneli. Robiłam zdjęcia, porównywałam odcienie, istny szał ciał. Najbardziej pomocną decyzją było szukanie wyłącznie wśród farb z próbnikami, ponieważ tylko wtedy miałam gwarancje zadowolenia ze swojego wyboru. Próbniki posiadają marki takie jak: beckers, luxens, magnat, colours. Być może inne też, ale biegając po marketach znalazłam u siebie tylko takie. Chyba też dulux ma swoje ale z tego co pamiętam to były drogie, więc się nie opłacało.
Po zakupie próbników zrobiłam test na ścianie i oglądałam ją o różnych porach dnia...
Oto mój próbnik ścienny: